KREATYWNE ZABAWY Z DZIECKIEM
Zakładam, że pewnie nie każdy zanim wyrzuci pudełko po perfumach, opakowanie po serku, czy rolkę po folii aluminiowej przygląda im się wnikliwie i zastanawia się czy aby na pewno nie przyda mu się to ustrojstwo. Ja się przyglądam i zastanawiam.
Pewnie też nie każdy ma w domu pudło wypełnione po brzegi tasiemkami, koralikami, kolorowym papierem i tryliardem różnych gadżetów powszechnie uważanych za zbędne. Ja mam. Nie jedno nawet, a kilka. I przyznaję, drży mi ręka kiedy wyrzucić mi przyjdzie papier o ciekawej fakturze, albo błyszczącą wstążkę.
Mało tego, odkąd mam dzieci patrzę na przedmioty codziennego użytku jeszcze wnikliwiej. A nuż z pudełka po butach da się zrobić filmowy projektor, a z plastikowej butelki konewkę ku ich uciesze. Nigdy nie wiadomo.
DLACZEGO TO ROBIĘ?
Prawda jest taka, że poza samą frajdą i satysfakcją dziecka, z faktu, że oto jest twórcą (!), liczy się również kwestia znaczenia takich zabaw dla jego rozwoju. Po prostu. Ćwiczenia manualne są dziecku potrzebne. Nie chodzi przecież tylko o to, żeby stawiało w szkole piękne, równe literki i nie wyjeżdżało za linię, bo kogo to tak naprawdę obchodzi? – (najwyżej zostanie lekarzem).
Chodzi raczej o ogólne poprawienie sprawności manualnej, żeby nie tylko pięknie pisać, rysować i wycinać, ale też sprawnie wykonywać wszelkie czynności samoobsługowe. Na pewno zauważyliście, że w dobie elektronicznych pożeraczy a) czasu i b) uwagi naszych dzieci, spędzają one znacznie mniej czasu na wycinankach i rysowankach niż my. Ja zauważyłam.
NIERÓWNA WALKA
Bajki na tablecie, czy gry komputerowe skutecznie odciągają dzieci od podejmowania czynności wymagających większej manualnej precyzji. Dodatkowo, niestety trudno z nimi konkurować. Nie trzeba się przy nich namęczyć tak jak przy wycinaniu, czy lepieniu z plasteliny, prawda?
Smuci mnie to i wkurza, że kiedy tylko pojawia się nuda małe rączki kierują się w stronę wynalazków współczesnej technologii. Słabo mi, gdy widzę w kilkulatka w restauracji, który wpatruje się tępo w oparty o dzbanek soku tablet w czasie oczekiwania na zupę, ale też w czasie jej jedzenia. Żal mi dzieciaka, który w poczekalni w przychodni wgapia się w smartfon ignorując wszelkie bodźce z zewnątrz, a na wezwanie lekarza zostaje po prostu wprowadzony przez mamusię do gabinetu. Nie podnosi nawet głowy. Nie odrywa oczu od ekranu (true story).
I chociaż sama nie jestem święta i moje prywatne dzieciaki mają identyczne tendencje, walczę z tym jak mogę i kiedy mogę, choć to nie równa walka przyznaję. Nadal będę jednak zbierać wstążeczki i sznureczki (sorry mężu), a nawet żreć te cholerne camemberty bo czego nie robi się dla dzieci?
Zabawa manualna + kreatywne wykorzystanie najzwyklejszego na świecie pudełka po serku camembert
Krok po kroku:
- zakupić serek camembert w pudełeczku, a następnie (najłatwiejsza część) zjeść – ser, nie pudełeczko rzecz jasna;
- wygrzebać z czeluści szuflady plastelinę, koraliki, guziki, czy co tam mamy na stanie, w naszym przypadku farby, glina samoutwardzalna;
- (najtrudniejsza część) odwrócić uwagę dzieci i schować głęboko tablety, telefony, laptopy, w tym oczywiście swoje! Dla pewności wyłączyć WIFI;
- usiąść z dziećmi przy stole, albo na podłodze i … pozwolić wyobraźni zadziałać.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis nie zapomnij wysłać go w świat i podzielić się nim z innymi
Dodaj komentarz