SZARLOTKA W WERSJI MINI I JEJ POTĘŻNA MOC
Polacy brylują ponoć w narzekaniu. Przypisuje się nam całe to utyskiwanie i zrzędzenie jako cechy narodowe niemalże. Generalnie gdyby pójść tym tropem zaraz okazałoby się, że jesteśmy zawistnymi, nieustająco marudzącymi kombinatorami, którzy psioczą na wszystko i wiecznie się nad sobą użalają. Słabo, prawda?
Mimo, że problemy ludzie miewają (co oczywiste) pod każdą szerokością geograficzną, a co za tym idzie na pewno nie brakuje im powodów do narzekań, to nie wszędzie jednak biadolenie urasta do rangi przymiotu całej nacji. Być może więc faktycznie w tym przodujemy? Jednak, żeby oddać sprawiedliwość, na usprawiedliwienie mamy pod naszą szerokością geograficzną oprócz miliarda problemów dnia codziennego jeszcze, delikatnie rzecz ujmując, klimat taki sobie. Ciężko stwierdzić, czy to akurat najczęstszy powód naszych lamentów, ale na pewno plasuje się wysoko, gdzieś w pierwszej piątce, tuż za polityką, religią, zdrowiem i pieniędzmi.
Nikogo już, nie dziwi, że z prezentującymi odmienną opcję polityczną zawsze bierzemy się za łeb, że religijne dysputy potrafią nas rozsierdzić i najgorsze obudzić instynkty, że każdego z nas zawsze coś boli, każdemu coś strzyka, każdemu coś dolega, a jeśli jeszcze nie teraz to na pewno zaraz dolegać będzie. Powszechnie też wiadomo, że już tradycyjnie zawsze mamy za mało kasy. I mimo tych nieszczęść, niepowodzeń i niefartów, jakby tego wszystkiego było za mało przychodzi nam jeszcze mierzyć się ze złośliwą aurą, która (co właśnie bezlitośnie prezentuje), za nic ma nasze majówkowe plany.
Kto wie, gdyby nie to klimatyczne brzemię, te niespodziewane niże, uciążliwe opady i chłodne masy powietrza być może bylibyśmy notorycznie uśmiechnięci, nomen omen pogodni i ekstremalnie życzliwi? Może, gdyby nie wiosenne temperatury zimą i jesienne wiosną bylibyśmy najbardziej pozytywnym ze społeczeństw?
Wszak trudno chyba się dziwić, że jak sobie człowiek zaplanuje wypoczynek na łonie przyrody, należący mu się poniekąd jak psu buda po ciężkiej, nie przynoszącej kokosów pracy, to szlag go trafia bo zamiast pakować piknikowe koce wylewa z butów deszczówkę. Jak tu nie rozumieć braku humoru, kiedy biedaczyna zostaje bezceremonialnie obryzgany wodą z brudnej kałuży przez pozbawionego wyobraźni kierowcę. Jak ma zachować zimną krew i spokój kiedy stojąca obok na przystanku, bądź co bądź współtowarzyszka niedoli – być może nawet nieświadomie, ale jednak – dźga go drutem parasola miedzy oczy. Ociekając deszczem wszak ciężko czuć wdzięczność za ten zbawienny dla roślinności opad. No ludzie!
Być może powinniśmy się w sumie już dawno przyzwyczaić, że zasadniczo ten klimat nasz złośliwy zawsze w mniejszym lub większym stopniu rujnuje wakacje, urlopy, święta, urodziny dzieci, rocznice, wesela, chrzciny i pogrzeby. Jednak zupełnie nie potrafimy się z tym pogodzić i wciąż wbrew logice, wbrew doświadczeniu z niesłabnącym uporem i niegasnącą nadzieją planujemy wyjazdy na narty zimą, a wypoczynek nad morzem latem. O my naiwni! Do białości potem ściskamy kciuki, żeby śnieg po pierwsze spadł, a po drugie nie stopniał i żeby latem nie lało na okrągło, a potem jesteśmy w mniejszym lub większym stopniu rozczarowani, bo zawsze jest albo za ciepło, albo za zimno. Paranoja jakaś, ale w sumie „sorry, taki mamy klimat”.
Wszystkim zawiedzionym aktualną mapą pogodową, których majówkowe plany wzięły w łeb proponuję jedyną chyba słuszną opcję przetrwania, czyli dostosowanie się do istniejących warunków. Ponieważ łąki umajone na razie są poza naszym zasięgiem, a deszcze niespokojne bardziej przypominają listopadowe szarugi niż wiosenne kapuśniaczki proponuję wyciągnąć z szaf miękkie kardigany i ciepłe koce, a na kwadrans do piekarnika wstawić te maleńkie cynamonowe cuda. Szarlotka (nie mylić z żubrówkowym drinkiem o tej samej nazwie.. chociaż zaraz, zaraz – to też nie zgorszy pomysł) idealne ciacho na pocieszenie.
MINI SZARLOTKA
Składniki na 12 babeczek:
- 2 szklanki mąki
- kostka masła (200g) [mocno schłodzone]
- jedno jajko
- jedno żółtko
- 5 łyżek cukru pudru
- 6-7 jabłek
- 2 łyżeczki cynamonu
- pół szklanki wody
Mąkę wymieszać z cukrem, dodać jajko i żółtko i posiekane nożem kawałki schłodzonego masła. Wszystko razem zagnieść. Gotowe ciasto zawinąć w folię spożywczą i odłożyć do lodówki na min ½ godziny. W tym czasie obrać jabłka i pokroić je w plasterki. W garnku lub rondlu rozgrzać wodę z cynamonem i przez chwilę (dosłownie kilka minut) dusić jabłka pod przykryciem, tylko do momentu aż zmiękną i będzie można je swobodnie uginać. Następnie plasterki jabłek wystudzić. Formę do mufinek natłuścić. Ciasto rozwałkować i za pomocą szklanki wycinać z niego kółka o średnicy większej niż zagłębienia na mufinki. Krążkami ciasta wyłożyć formę do pieczenia mufinek. Każdą powstałą w ten sposób tartelinkę wypełnić plasterkami jabłek, w ten sposób aby kształtem przypominały róże. Zaczynamy od układania plasterków przy brzegach ciasta i kontynuujemy w stronę środka tartelinki. Całość pieczemy w 170 oC przez ok. 15 minut. Studzimy na kratce i posypujemy cukrem pudrem.
***
Podoba Ci się tekst, albo zdjęcia, albo jedno i drugie? 🙂 będzie mi miło jeśli zostawisz pod nim komentarz lub udostępnisz go swoim znajomym, a jeśli chcesz być na bieżąco z tym co tutaj wyczyniam możesz polubić fanpage na Facebooku albo Instagram.
Dodaj komentarz