STYCZNIOWE MIGAWKI
Z planów wzięcia się za siebie, spektakularnej życiowej odmiany, totalnej przemiany i co tam jeszcze było na liście noworocznych postanowień, jak zwykle wyszło niewiele. Nie wpadam jednak w panikę. Przynajmniej na razie. Wszak się dopiero rozkręcam, więc istnieje szansa, że właśnie w tym roku nareszcie będę wysportowaną, zmotoryzowaną, smukłą poliglotką, której wiek biologiczny oscyluje w okolicy lat szesnastu. Na razie, co biorę za dobry omen, przywitałam się z butami do biegania (tj. wyjęłam je z szafy stwierdzając, że faktycznie bardzo ładne), odkopałam słowniki i umieściłam je w zasięgu ręki, a kabanosy zdradziłam z chipsami zrobionymi z buraków i brokułów. Zatem nic chyba nie stoi na przeszkodzie, aby TEN ROK w końcu należał do mnie. W każdym razie nadzieja umiera ostatnia, prawda?
Nowości
Nowy początek – nowy kalendarz. Wpadł mi w ręce w TK Maxx i od razu wiedziałam, że będzie mój. Na razie z ważniejszych rzeczy zaplanowałam coroczny totalny przegląd. Nie, nie samochodu tylko samej siebie. W końcu jestem to sobie winna. Wizyty już umówione. Mam nadzieję, że Wy też o sobie pamiętacie. Przynajmniej jeden raz w roku.
Rodzina
Podróż w czasie za sprawą sienkiewiczowskiej powieści. Czytanie jej własnym dzieciom to uczucie nieporównywalne z niczym. Właśnie tę książkę pamiętam w końcu najlepiej ze wszystkich książek z własnego dzieciństwa. Połknęłam ją dosłownie, więc kiedy natknęłam się na nią na półce w księgarni podczas naszych tegorocznych przedwyjazdowych zakupów, nie potrafiłam się powstrzymać. Czytam ją, zbyt młodym być może jeszcze słuchaczom, zmuszona tłumaczyć co chwila znaczenie słów: „bukłak”, „nazajutrz”, „chinina”, „paroksyzm”, „kaganek”, czy „kurzawa”, z autentycznie wielką przyjemnością, choć podszytą jednak odrobiną smutku. Młodsza już wszak nie będę, a moje dzieci, które przed chwilą jeszcze nie trafiały łyżką do buzi zaczynają powoli ogarniać klasyki polskiej literatury. Wychodzi na to, że czas jest okrutnym, nieokiełznanym szaleńcem, z którym nie da się dyskutować. Korzystajmy więc z każdej danej chwili. W końcu niewiele więcej możemy zrobić.
Migawki
Za mało jakoś było zimy tej zimy. Niedosyt mam straszny. Choć zmarzluch ze mnie potworny, to tego mrozu i śniegu jednak trochę żal. Doskwiera mi deficyt prawdziwie zimowych spacerów i w sumie mam cichą nadzieję, że jeszcze trochę posypie i ściśnie choćby lekki mróz.
Ulubieńcy
Z kosmetycznych miłości tego miesiąca przedstawiam krem do rąk i paznokci, z którym od Nowego Roku się nie rozstaję. Jeśli wierzyć producentowi jest stworzony przy użyciu metod bazujących na odkryciach nowoczesnej botaniki, bez parabenów. Przeznaczony głównie do skóry suchej i wrażliwej. Patrząc na to jak wyglądają teraz moje wiecznie problematyczne dłonie jestem skłonna uwierzyć w te zapewnienia.
Sukcesy
Triumf niekwestionowany osiągnął w styczniu nasz mały narciarz. Postawienie go na narty to był główny priorytet naszego wyjazdu, choć nie do końca wiedzieliśmy jak się to skończy i czy nie jest przypadkiem na to za wcześnie. Otóż nie jest. Trzy i pół latek spokojnie może już spróbować, jeśli chce oczywiście. Nasz na szczęście chciał. Może i nie opanował jeszcze do perfekcji skrętu w prawo, ani co gorsze hamowania, ale najważniejszy cel został osiągnięty: spodobało mu się i chce więcej.
Dodatkowo, co również poczytuję za spory sukces, a co udało się w sumie po raz pierwszy w życiu, przejęliśmy w tym miesiącu całkowitą, absolutną kontrolę nad domowymi wydatkami i całym naszym budżetem. Nie żebyśmy dotąd rozpuszczali rozpustnie całą pensję, co to to nie, ale tak bezwzględnej kontroli nie stosowaliśmy. Stworzyliśmy teraz własny system kontrolowania wydatków, transparentny, jasny i czytelny. Sama w to nie wierzę. I chociaż na początku (mimo, że to była w sumie moja inicjatywa) podchodziłam do tego pomysłu sceptycznie muszę przyznać, że wkręciłam się w tę domową księgowość totalnie. Drżyjcie zbłąkane paragony! Bardzo polecam taki comiesięczny, a nawet cotygodniowy monitoring! Nie dość, że sobie człowiek uświadamia na jakie pierdoły tak naprawdę wydaje ciężko zarobioną kasę, to jeszcze jaką satysfakcję daje taka skrupulatność, ludzie! Pierwszy krok do ogarnięcia finansów, a co za tym idzie do stania się w bliskiej przyszłości krezusem, uważam za wykonany.
Do zobaczenia na Facebooku i Instagramie
Dodaj komentarz