GOŁA BABA
O kobietach znowu zrobiło się głośno. Jak co roku na początku marca. O tym jakie są, czego pragną, czym je uszczęśliwić można, przy czym bukiet tulipanów jest od lat niezmiennie na czele listy. I znowu te kwiatki i czekoladki będą nam zamydlać oczy, żebyśmy dały sobie wmówić, jak to nas docenia otoczenie, a prywatny facet w szczególności za to mistrzowskie żonglowanie obowiązkami zawodowymi z obowiązkami matki, żony i kochanki przy okazji. Znowu uwierzymy w to, że jesteśmy najlepsze i niezastąpione i z pewnością lżej nam będzie zmywać te codzienne gary i ładować brudami kolejne pralki.
Tymczasem ja wolałabym, żebyśmy zamiast tych kwatów i czekoladek, które tylko powiekszą nam tyłki, dostały szansę na odrzucenie na chwilę tych wszystkich ról, w które ubrało nas życie. Żebyśmy sobie wolne zrobiły i skoro to święto, to odpoczęły od bycia matkami, żonami, pracownicami, szefowymi, księgowymi, kucharkami i sprzątaczkami. Żebyśmy mogły zrzucić na moment te warstwy, które owszem na codzień też budują tę naszą kobiecość, ale jednocześnie tłamszą w nas nas same. To jakie jesteśmy nie dla dzieci, dla partnera, dla przyjacół, dla świata. Dla siebie. No właśnie jaka jesteś? Jak już rozbierzesz się z macierzyństwa, małżeństwa, zdejmiesz robocze ciuchy, pozbędziesz się całej reszty i zajrzysz do środka? Kogo tam znajdziesz? Kogo ja tam znajdę? Czy taka całkiem goła jestem jeszcze ciekawa? Fajna? Atrakcyjna? Czy w ogóle jeszcze jestem?
Nie chcę dziś kwiatków, ani czekoladek. Chcę zajrzeć do środka i sprawdzić kto tam siedzi. Pójdę na długi spacer z samą sobą i zweryfikuję czy znamy się jeszcze tak dobrze jak kiedyś. Sprawdzę jak się ta cała sama ja zmieniła. Zabiorę ją na kawę. Posłucham co ma do powiedzenia. I będę słuchać uważniej niż zwykle, po to, aby jak już się ta goła baba ubierze znowu w te wszystkie swoje warstwy, przypominać jej w razie potrzeby, że gdzieś tam w środku, kryje się ktoś kto wart jest tego, żeby o nim pamiętać na co dzień, a nie tylko od święta.
Dodaj komentarz