PO CO JECHAĆ Z DZIECKIEM W GÓRY?

z dziećmi w góry

Właściwie można by zapytać – po co w ogóle chodzić po górach? Pytać w sumie zawsze można, choć ludzie dzielą się podobno na tych, którym nie trzeba tego tłumaczyć i na tych, którzy nigdy tego nie zrozumieją. Zdecydowanie warto jednak wyrobić swoje własne zdanie próbując. Tak po prostu. Sprawdzić czy to nasza bajka, czy zupełnie nie. Dlatego właśnie pewnego dnia wstaliśmy bladym świtem, zjedliśmy solidne śniadanie, napełniliśmy termos herbatą z cytryną i ruszyliśmy w góry z dziećmi. Ciekawi bardzo, po której one staną stronie mocy.

Piszę to trochę z przymrużeniem oka. Po pierwsze dlatego, że nie lubię dzielić ludzi na takich, czy owakich, a po drugie, bo nie wykluczam, że ktoś dla kogo góry to tylko kupa kamieni może się pewnego pięknego dnia zakochać na zabój w górskich wędrówkach.

***

W końcu chodzenie po górach, to nie tylko kilometry w nogach i gapienie się na surowe górskie zbocza. To  okazja do kompletnej zmiany klimatu, szansa na wędrówkę po naprawdę świeżym powietrzu, niecodzienny kontakt z przyrodą i przygoda, którą mamy szansę przeżywać z najbliższymi.

Nasze wspólne wyjazdy w góry, z każdym kolejnym lubię coraz bardziej. Mimo, że swoich początków na górskich szlakach nie wspominam jakoś specjalnie miło, a już dziecięcych tego rodzaju wspomnień nie posiadam zupełnie. Dopiero teraz wychodząc z góry z dziećmi, własnymi na dodatek zaczynam dostrzegać, o co w tym wszystkich (nomen omen) chodzi. Dostrzegam wreszcie, że te wędrówki to nie tylko kwestia bliskości natury, zachwytów nad pięknem natury, satysfakcją z osiągania konkretnych celów, czy udowodnienia sobie, albo innym czegoś. To też, a może właśnie przede wszystkim…

WSPÓLNY CZAS

Czas, który spędzamy w sposób tak specyficzny, za sprawą szczególnych warunków, że jego wspomnienia bankowo zostaną w nas i naszych dzieciach już na zawsze. Nawet gdybyśmy nie zatrzymali ich w setkach zrobionych zdjęć, gdzieś tam w pamięci na pewno zostanie smak gorącej, parzącej palce herbaty wypitej w schronisku, ślad rozmów, na które zwykle nie mamy czasu  i wspomnienie wspólnie pokonanej drogi.

góry z dzieckiemdziecko w górach 1

Zdjęcia pochodzą z naszej ostatniej wyprawy w Karkonosze. Wjechaliśmy z Karpacza wyciągiem na Kopę. Stamtąd weszliśmy ostrzejszym podejściem na Śnieżkę. Ze Śnieżki zeszliśmy łagodniejszą drogą do Strzechy Akademickiej, potem do Samotni i wreszcie wróciliśmy do Białego Jaru. Jak widać Młody dał radę, choć jak na mój gust to w sumie całkiem ambitna (ponad 11km) trasa jak na czterolatka.

A Wy chodzicie po górach, czy zupełnie nie? Po której stronie mocy jesteście?

Facebook   i   Instagram

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *