potrzeba matką wynalazku


Nasza Mała nie potrafi zasnąć przy zgaszonym świetle, więc przez cały (czasem dość długi) czas usypiania i potem jeszcze przez pół nocy musimy mieć włączoną w sypialni lampę, która rozświetla jej kącik.. Niestety lampa jest dość duża i świeci na tyle mocno, że było nam wszystkim łącznie z Małą zdecydowanie zbyt jasno. Dlatego na lampie lądowały wciąż przeróżne rzeczy, a to pieluszka, a to sukienka Małej, a to t-shirt męża.. Nie wyglądało to dobrze, a co istotniejsze, nie było zbyt bezpieczne.. Dlatego, któregoś wieczora usiadłam i nabazgrałam coś takiego.

Wymóg był prosty.. miało to być coś co łatwo na lampę założyć, ale i co łatwo z niej zdjąć, koniecznie musiało mieć coś co przytłumi światło wydostające się spod abażuru i sponad niego.. Stąd coś na kształt falbanki na dole i coś na kształt ..hmm komina (?) na górze.. Guziczek zapewnia sprawne założenie całej konstrukcji i szybkie jej zdjęcie w razie potrzeby.. Sprawdza się co najważniejsze.. Światło lampy jest teraz subtelniejsze, a kolorowe akcenty dodają całkiem fajnego klimatu. Wykonanie w 100% ręczne, stąd tyle nieplanowanych krzywizn ;P ale ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona z efektu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook