WALENTYNKI CORAZ BLIŻEJ
Wbrew głośnemu ujadaniu przeciwników implementacji cudzych zwyczajów na nasz grunt ojczysty, zdaje się, że akurat Walentynki i wszelkie związane z nim obrzędy przyjęły się u nas dość mocno. Mimo, iż to serduszkowe szaleństwo spotyka się ciągle z krzykliwą krytyką i jawną wręcz dezaprobatą, jakoś trudno tego dnia o stolik w lepszej restauracji, prawda? Kwiaciarnie, kina i kawiarnie przeżywają prawdziwe oblężenie. Producenci walentynkowego kiczu, żałosnej miłosnej komercji zarabiają krocie. Rozemocjonowane małolaty szepczą przejęte po kątach. Obdarowane naręczem kwiatów laski paradują dumnie po mieście uśmiechając się do swego odbicia w sklepowych witrynach. Pary spacerują za rękę i całują się na przystankach – zaiste, koszmar każdego singla.
Ludzie są nieustannie spragnieni miłości, choćby temu donośnie zaprzeczali. Potrzebują jej na co dzień. W podstawionej pod nos jajecznicy na przykład, w wypranych gaciach, czy buziaku na do widzenia. W małych, codziennych dawkach. Jednak, na co wskazywać może popularność tej cudzoziemskiej tradycji, potrzebują też od czasu do czasu czegoś jeszcze. Miłości, w jej realnym, namacalnym dosłownie wymiarze, co z kolei tłumaczy niesłabnący popyt na tandetne pluszowe serduszka (sic!)
Być może oczekiwanie na takie małe, ale wymierne jednak jej świadectwa mogą się niektórym wydać śmieszne, żałosne może nawet. Trudno jednak dyskutować z tym, ile emocji potrafi wzbudzić w młodym sercu kartka wysłana szkolną pocztą walentynkową z nabazgranym wyznaniem sympatii, albo w starszym nieco sercu butelka wybornego Bordeaux.
Jakiegoś faktycznego, materialnego znaku nam potrzeba. Pewnego rodzaju potwierdzenia, zapewnienia, że jest, że w ogóle jest możliwa.
Kartki na Walentynki (wersji DIY)
W tym roku poczta walentynkowa w szkole mojej córki będzie miała co robić ;P Model z miśkiem dzierżącym cukierek zdobył jej wyjątkowe uznanie (obawiam się, że głownie z powodu cukierka właśnie), ale te maleńkie koperty z filcu, to już absolutny strzał w dziesiątkę. Jakkolwiek jesteście sceptyczni, wyobraźcie sobie, że znowu macie kilka lat i znajdujecie jedną w piórniku. Będzie szał i eksplozja endorfin.
Dodaj komentarz