SYLWESTER LAST MINUTE
Sylwester. Nie mam jakiegoś szczególnego sentymentu do tej nocy. Jedynej w roku. Podobno. Jakoś nie czuję tego całego rytuału przejścia, tego pożegnania starych dziejów i otwarcia ramion na nowe i świeże. Co nie jest znowu tak jednoznaczne z tym, że zamierzałam w tym roku bojkotować cały ten sylwestrowy szał i po prostu zaszyć się pod kołdrą bez makijażu i bez tradycyjnej sylwestrowej kiecy. Wręcz przeciwnie. Chciałam wyjść z domu i to jak! Kupiłam kiecę via internet i nawet zdążyłam ją wymienić na inną. Pozbyłam się odrostów i zaplanowałam łatwoprzewożalne i łatwopakowalne przekąski. Wszystko miałam pod kontrolą. No prawie wszystko.
Zaczęło się od subtelnych pokasływań, które starałam się puścić mimo uszu. Od pociągnięć nosem, które ignorowałam dobierając odcień lakieru do paznokci. Starałam się zagłuszyć siorbnięcia glutów przy pomocy głośnej muzy, na próżno. Wreszcie zaczęły się pojawiać pierwsze nieśmiałe sugestie, że może jednak zostaniemy w domu, że może w tym, roku sobie darujemy, że może to wprawdzie jeszcze nie krwotoczna gorączka, ale za to już KATAR – i to katar męski! Na domiar złego razy dwa. Dwa męskie katary w przeddzień sylwestra. No gorzej być chyba nie mogło.
Choć jednak kurczę wiem doskonale, że mogło być znacznie gorzej. Przerabialiśmy przecież i noworoczną ostrą anginę i sylwestrową szkarlatynę, i zapalenie krtani i ciężką grypę karnawałową. O rotawirusie nygusie, który powalił nas wszystkich kiedyś noworocznie nawet nie wspomnę. Wymazałam łajdaka z pamięci.
Grunt, że nikt jakoś szczególnie nie zaniemógł, choć rzeczywiście wszyscy leżą, a woń czosnku nikomu z domowników nie przeszkadza jakoś wybitnie, bo wszyscy czosnek lubimy. Uff. Trzeba się było jednak pożegnać z wizją sylwestrowej domówki i odnaleźć nadzieję na nowy początek pod własną choinką. A jakże.
I chociaż zrezygnowałam już z sylwestrowej kiecki na rzecz pielęgniarskiego mundurka, tudzież wdzianka sanitariuszki, nie mam zamiaru rezygnować z sylwestrowego menu. Przynajmniej nie do końca. To, że zamiast prowadzić ambitną konwersację w pełym makijażu i odświętnym, być może nawet uprasowanym odzieniu przyjdzie mi dziś konwersować przy jednoczesnym wycieraniu glutów i naciąganiu kołder na zaziębione nosy, nie znaczy, że mam z byle czym na talerzu zalec w depresji przed telewizorem. W tym roku (jakże to znamienne) stawiam na ślimaczki z francuskiego ciasta. Kiedy już zaśnie zakatarzona dziatwa, a mąż stawiając czoła żarłocznym bakteriom zasiądzie (mam nadzieję) dzielnie na kanapie, raczyć się będziemy właśnie tym. O tak i popijać będziemy te właśnie przystawki szampanem (znaczy ja będę bo wszak jestem zdrowa hello!), a moja chorowita połówka może sobie z okazji sylwestra pozwolić conajmniej na bąbelki w szklance gazowanej wody. HA!
W każdym razie z okazji nadarzającej się okazji życzę Wam, aby nadchodzący rok był dla Was bardzo, bardzo łaskawy, żebyście spełniali marzenia i realizowani plany i postanowienia o ile takie macie. Życzę Wam świetnej sylwestrowej zabawy, szalonej nocy dla miłośników szalonych nocy, a spokojnego wieczoru dla miłośników spokojnych wieczorów, a wszystkim, którym zawaliły się właśnie imprezowe plany przybijam wirtualną piątkę i zapraszam na sylwestrowe menu last minute.
Dla wszystkich spóźnialskich mam dwa szybkie przepisy na sylwestrową (albo każdą inną imprezową) przystawkę. Czas potrzebny na przygotowanie, a dziś szczególnie czas ma przecież znaczenie to jakaś godzina dwadzieścia, oczywiście łącznie z półgodzinnym leżakowaniem z zamrażalniku i półgodzinnym pieczeniem. Z jednego opakowania ciasta francuskiego wychodzi jakiś 20 sztuk roladek.
Sylwestrowe ślimaczki – roladki wytrawne wersja I
- ciasto francuskie (opakowanie 300 g)
- 2 łyżki pasty pomidorowej (przecier pomidorowy zmieszałam z łyżeczką ziół prowansalskich i łyżeczką oregano)
- plastry salami
- ew. roztrzepane białko do posmarowania
- ew. czarnuszka do posypania
Ciasto posmarować dokładnie pastą pomidorową, rozłożyć na nim plastry salami w taki sposób jak na zdjęciu poniżej, całość posypać startym serem i zwinąć w roladę od strony dłuższego boku. Powstałą roladę przekroić na pół, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do zamrażalnika na ok. 1/2 godziny. Następnie pokroić roladki w plastry ok. 1,5 cm, posmarować je roztrzepanym białkiem jaja, posypać czarnuszką i piec na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w piekarniku nagrzanym do 170 oC przez ok. 30 minut (do zrumienienia).
Sylwestrowe ślimaczki – roladki wytrawne wersja II
- ciasto francuskie (opakowanie 300g)
- serek śmietankowy (taki kanapkowy ok. 200g)
- 1 żółtko
- oliwki w zalewie
- kapary w zalewie
- kilka suszonych pomidorów
- ew. białko do posmarowania
Serek śmietankowy wymieszać z żółtkiem i powstałą w ten sposób masą posmarować ciasto francuskie. Posypać całość startym żółtym serem i rozłożyć na nim pokrojone oliwki i suszone pomidory. Rozsypać kilka kaparów i zwinąć całość zaczynając od dłuższego boku ciasta. Powstałą w ten sposób roladę przekroić na pół, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w zamrażalniku przez ok. pół godziny. Następnie pokroić roladki w plastry o szerokości ok. 1,5 cm. Rozłożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posmarować białkiem jajka i piec aż się zrumienią czyli przez ok. 30 minut w piekarniku nagrzanym do 170 o C.
***
Podoba Ci się tekst, albo zdjęcia, albo jedno i drugie? 🙂 będzie mi miło jeśli zostawisz pod nim komentarz lub udostępnisz go swoim znajomym, a jeśli chcesz być na bieżąco z tym co tutaj wyczyniam możesz polubić fanpage na Facebooku albo Instagram.
Dodaj komentarz