NIE MUSI BYĆ PERFEKCYJNIE ŻEBY BYŁO PERFEKT

nie-musi-byc-perfekcyjnie-1-rozmPatrzysz na śliczną, wystrojoną w koronki małą dziewczynkę. No laleczka po prostu. Sama słodycz. I tak ślicznie kręci piruety i tak się uśmiecha, że aż serce ci mięknie. Mamusia wygląda za to jak jej starsza siostra. Zrelaksowana, uśmiechnięta, z idealnie ułożoną fryzurą i talią osy rzecz jasna. W zwolnionym tempie, przy jakieś odrealnionej zupełnie muzie, pląsają po śnieżnobiałej kuchni. Na błyszczącym blacie piętrzą się mufiny (najpewniej jaglane) i stoi, parująca, GORĄCA kawa. Wszystko jest po prostu perfekcyjnie.

Patrzysz na tego chłopca o oczach jak spodki i bujnych lokach. I na jego ojca patrzysz, który wygląda jak wypisz wymaluj Daniel Craig, tylko młodziej. Przygladasz sie jak ze zwinnością Messiego i Suareza grają w piłkę, na idelanie przystrzyżonej, soczyście zielonej trawie, przed wielkim domem, tuż obok najbardziej wypasionej fury, jaką tylko potrafisz sobie wyobrazić. Wszystko wygląda perfekcyjnie.

Oglądasz zdjęcia idealnie urządzonych dziecięcych pokoi, w których zawsze wszystko jest na swoim miejscu, podziwiasz genialne stylóweczki dziarskich dwulatków, sesje noworodkowe w baśniowej oprawie i sprężyste ciała celebryckich matek, które jeszcze w połogu będąc wypinają jedrne pośladki na ściankach. I – jeśli jeszcze nie jesteś rodzicem – zanim się obejrzysz wpadasz w pułapkę. Niby żadna z ciebie frajerka, ani żaden jakiś tam pierwszy z brzegu naiwniak, a jednak dajecie się podejść. Jak gówniara i sztubak.

Dajecie sobie wmówić, że tak to właśnie będzie wyglądać – perfekcyjnie.

Tymczasem rodzice już wiedzą, że rodzicielstwo to nie zabawa dla gówniar i sztubaków. Do tej wiedzy dochodzi się jednak bolesną drogą. Trzeba być silną kobietą, żeby być matką i prawdziwym facetem, żeby być ojcem. Nie żeby zostać rodzicem, tylko żeby nim BYĆ. Tu nie ma sentymentów. W tej dyscyplinie jednego dnia jesteś mistrzem świata i okolic, drugiego jesteś skazany na porażkę. Czasem zabraknie ci sił, czasem pomysłów, czasem zdarzy ci się powiedzieć coś, czego twoje dzieci naprawdę nigdy nie powinny od ciebie usłyszeć i będziecie musieli z tym żyć. Supermocy nie można sobie tak po prostu dotankować.

W pewnym momencie spływa na ciebie olśnienie i dochodzisz do wniosku, że chociaż świat oczekuje od ciebie perfekcji, twoje dzieci potrzebują czegoś zupełnie innego. Może to tylko kwestia definicji, ale w życiu, w macierzyństwie, w rodzinie nie musi być perfekcyjnie, żeby było perfekt.

Nic nie jest takie jak pozornie wygląda. Ładny obrazek nie oddaje przecież całej prawdy. Wszyscy niby o tym wiedzą, a mimo to wciąż dają się złapać na ten sam haczyk. Za pięknym, idelanym zdjęciem jaglanej babeczki kryje się cały backstage kuchennego bałaganu, sporo nieudanych kadrów, mnóstwo rozsypanej mąki i brudne gary w zlewie*.

Za każdą na pierwszy rzut oka wyglądającą na supermatkę babką kryje się kobieta, która ma za sobą niezliczoną ilość wychowawczych porażek, a drugie tyle ich jeszcze przed sobą. Jakkolwiek trudno w to uwierzyć, backstage supermatki to też wory pod oczami i łzy w kiblu, cellulit i kieliszek wina na pocieszenie, czasem domowe ciasto, częściej odgrzewany kotlet i zupa z mikrofali, bałagan upychany po szafach, wątpliwości i wyrzuty sumienia. Nawet gdyby ktoś zaklinał się na wszystkie świętości, że można być superrodzicem superdziecka, nawet gdyby trwał w uporze, że rodzicielstwo jest wyłącznie pasmem sukcesów, bezgranicznej radości, niemożliwego do opisania szczęścia, bez wyrzeczeń i poświęceń, nie daj się zwieść. To nie prawda. Superrodziców nie ma. Nie istnieją. A ci, którzy twierdzą, że jest inaczej, są albo zakłamani, albo obłąkani. Innej opcji nie widzę. Sorry.

Skoro już wyjaśniliśmy sobie kwestię istnienia, a raczej nieistnienia superbohaterów i innych fantastycznych stworzeń możemy bez niepotrzebnego ciśnienia, w pogardzie mając modne stylizacje i idealne ułożone fryzury, iść z dziećmi na zwykły, nie żaden tam perfekcyjny spacer.  Młodociani i tak najpewniej kłócić się będą o każdego z trzystu tysięcy kasztanów i żołędzi.  Zamiast, przycupnąwszy na ławeczce kulturalnie spożyć jaglaną babeczkę tudzież inną zdrową przekąskę, opchają się goframi z glutenem, laktozą i cukrem pudrem, uwalając się nimi koncertowo. Przy okazji zszargają nam nerwy notorycznie uciekając i próbując utopić się w stawie.  A wieczorem kiedy już zamkną oczy i tak jakimś cudem dojdziemy do wniosku, że było fajnie, było warto i w sumie kurczę idealnie. Nie musisz udawać super gościa w przyciasnym wdzianku, bo wcale nie musi być perfekcyjnie, żeby było perfekt.

*Znam to z pierwszej ręki, a właściwie jeszcze lepiej, bo z ręki własnej. Zrobienie atrakcyjnego zdjęcia stercie naleśników wymaga niezłego nagimnastykowania się, a przede wszystkim usunięcia z kadru wszelkich dowodów zbrodni świadczących na niekorzyść mojej matczynej boskości. Od razu uprzedzając ewentualne pytania, prośby i petycje zastrzegam, że nie pokażę mojego bałaganu w kuchni, w szafie, ani nigdzie. Świat jest wystarczająco plugawy i brudny, żebym dodawała wam jeszcze tutaj makabrycznych obrazków.

nie-musi-byc-perfekcyjnie-2-rozmnie-musi-byc-perfekcyjnie-3-rozmnie-musi-byc-perfekcyjnie-4-rozmnie-musi-byc-perfekcyjnie-6-rozm

***

Podoba Ci się tekst, albo zdjęcia, albo jedno i drugie? 🙂 będzie mi miło jeśli zostawisz pod nim komentarz lub udostępnisz go swoim znajomym, a jeśli chcesz być na bieżąco z tym co tutaj wyczyniam możesz polubić funpage na Facebooku albo Instagram.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook