DZIEŃ PLUSZOWEGO MISIA (RETRO MIŚ + SZABLON)
Myślałam, że nic mnie już w życiu nie zdziwi. Przyzwyczaiłam się nawet do tej myśli i trwałam w przekonaniu, że łez padół, na którym przyszło mi żyć funduje nam na bieżąco tyle absurdów i bujd, że jestem już dość solidnie przygotowana na wszelkie możliwe niedorzeczności. Nawet miło się było posądzać o taką imponującą życiową mądrość. Mądrość, która pozwala ze spokojem, beznamiętnie i cierpliwie przyjmować na klatę najbzdurniejsze wymysły współczesnego świata. Wygląda jednak na to, że co do tej mądrości myliłam się sromotnie. Mało tego okazuje się, że ja o świecie tak naprawdę wiem niewiele. W każdym razie znacznie mniej niż myślałam.
Ta smutna prawda spływała na mnie stopniowo. Pojawiały się owszem jakieś niezrozumiałe do końca sygnały, jakieś dziwne informacje, których waga znaczeniowa była jednak zbyt mała, żeby przywiązywać do nich jakąś szczególną uwagę. Ot jakiś podejrzany komentarz koleżanki z pracy, apropos moich spodni niestosownie wciągniętych na tyłek w Dniu Spódnicy. Niezbyt szczery wyszczerz pani z telewizora bredzącej coś o uśmiechu w Dniu Uśmiechu, czy wreszcie foch pewnej sekretarki, której przez swą ignorancję nie obrzuciłam, ani kwiatami, ani komplementami w Dniu Sekretarki. Aż wreszcie przeczytałam ten pamiętny email od przedszkolnej wychowawczyni synka, przypominający o bezwzględnej konieczności przyniesienia do placówki przedszkolnej w Dniu Pluszowego Misia, rzeczonego misia właśnie.
Okazało się, że moja niewiedza i nie bójmy się tego nazwać nieznajomość otaczającego mnie świata jest porażająca. Nie tylko nie miałam pojęcia, że funkcjonuje coś takiego jak Dzień Pluszowego Misia, ale nie odnotowałam dotąd również faktu ustanowienia szeregu innych świąt. Żyłam w totalnej nieświadomości, nie przypuszczając nawet że omija mnie Międzynarodowy Dzień Palących Fajkę, Dzień Pozdrawiania Blondynek, Dzień Przyjaciela, Tygrysa, Rodzeństwa, Dzień Samotnych, Dzień Sołtysa, Stoczniowca, Kota, Czarnego Kota, Dzień Bez Płacenia Gotówką, Dzień Sera Camembert, Dzień Pszczółki Mai, Tira i Buraka. Pojęcia nie miałam zielonego, że bez najskromniejszej choćby celebracji minął mi Dzień Buraka, Światowy Dzień Słonia, Międzynarodowy Dzień Tanga, a Dzień Czystych Okien przywitałam z brudnymi oknami, a jakże.
Co gorsza, jakby tego wszystkiego było mało uświadomiłam sobie, że mój jedyny syn nie dorobił się dotąd pluszowego misa. Ani jednej mizernej sztuki. Wśród stosów zabawek znajdzie wprawdzie psy, koty, zające, dinozaury, smoki, węże nawet i co tam sobie chcecie, ale jak na złość żadnego niedźwiedzia. Zatem, nie otrząsnąwszy się pewnie jeszcze z szoku odkrycia Dnia CAPS LOCKA, Dnia Bez Skarpetek i Dnia Bez Bielizny postanowiłam własnoręcznie takiego niedźwiedzia dla niego popełnić. A skoro ma pomóc w świętowaniu niebyle jakich, bo już 115-tych urodzin pluszowego misia, pomyślałam, że fajnie byłoby gdyby nie przypominał tych współczesnych, przesłodkich, przytulaśnych misiaczków, ale raczej ich praprzodka. I oto jest. Miękki i nadal słodki, ale jednak mocno w stylu vintyge. Retro miś.
Jak uszyć misia?
Wyciąć poszczególne elementy miśka i odrysować na materiale (lub przypiąć szpilkami) i wyciąć w ilości podanej na szablonie, pamiętając o tym, że materiał ma prawą i lewą stronę, a uszy są dwukolorowe 🙂 Zszywamy (prawą, właściwą stroną do środka) zgodnie z zaznaczoną na szablonie fastrygą (zostawiając miejsce na przewrócenie na prawą stroną i wypchanie). Do wypchania misia użyłam wypełnienia poduszki kupionej za parę złoty w znanej szwedzkiej sieciówce 🙂 Oczy i nos z koralików, sweter na specjalne zamówienie – “zeby mu nie było zimno, mamo” i już. Jeśli nie po drodze Wam z maszyną do szycia, to też nie problem – sama zszyłam go ręcznie 🙂
Dodaj komentarz