prezenty
Prezenty świąteczne to zawsze ogromne wyzwanie, a szczególnie kiedy tak jak ja, ma się liczną rodzinę i trzeba zorganizować prezent dla każdej z dwudziestu osób. Co roku w świątecznym galopie kupowanie prezentów odkładałam na ostatnia chwilę i zawsze kończyło się to horrorem. Bieganie po zatłoczonych sklepach, wystawanie w kolejkach do kas i wymyślanie na szybko kolejnego prezentu, to coś czego wprost nie znoszę. W tym roku postanowiłam być mądrzejsza i wszystkie prezenty zakupiłam już w lipcu. Taka ze mnie spryciara!
Nie wiem, czy Wy też macie jakieś prezentowe zwyczaje świąteczne, ale w mojej rodzinie wygląda to zwykle tak, że dzieciaki dostają tzw. porządne prezenty, fajne i dość drogie zabawki, a dorośli, wymieniają się prezentami „z przymrużeniem oka”. Są to przeważnie symboliczne ale za to śmieszne i pomysłowe drobiazgi, które sprawiają, że podczas ich rozpakowywania wybuchają istne salwy śmiechu, a poza tym co też niezwykle istotne ich zakup nie wiąże się z ogołoceniem konta.
Grudzień w mojej rodzinie to dość specyficzny czas. Prezenty właściwie zasypują nas już od początku grudnia, bo wiadomo najpierw mikołajki, a potem zanim dojdziemy do świąt zaliczamy jeszcze urodziny mojej siostry, dwóch siostrzeńców, babci, imieniny siostry i imieniny mojego chrześniaka. Tym bardziej cieszę się w tym roku, że udało mi się zaopatrzyć we wszystkie prezenty już w wakacje.
Mała próbka, to prezent dla mojej siostry. Dostała delikatny naszyjnik. Jednak wręczenie go wymagało odpowiedniej oprawy, więc oprócz standardowego pudełka prezentowego zrobiłam coś jeszcze. Atłasowy woreczek z wyhaftowanym inicjałem jubilatki. Mogę już powiedzieć, że się podobał.
Pozdrawiam i życzę udanych zakupów, wszystkim tym, którzy jeszcze nie ogarnęli gwiazdkowych podarunków.
Dodaj komentarz