one pillow is not enough
To był cudowny weekend. Wiosna wreszcie się pojawiła i mogliśmy spędzić mnóstwo czasu na świeżym powietrzu.
Poszliśmy na spacer nad rzekę, napstrykaliśmy mnóstwo zdjęć, potem posprzątaliśmy taras … pierwszy raz po zimie (to było prawdziwe wyzwanie). Udało nam się nawet spotkać z dawno nie widzianymi przyjaciółmi i nasze dzieci miały wreszcie okazję po naprawdę długiej rozłące poszaleć razem w parku.
,,,
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym w tzw. międzyczasie czegoś nie wymodziła. Dlatego też pomalowałam julkowe małe drewniane krzesełko i uszyłam siedem poszewek na poduszki.. tak dokładnie siedem.. dlaczego? dlatego, że podobała mi się zabawa z szablonami, bo potrzebowałam zmiany (a w salonie wciąż jeszcze mieliśmy świąteczne poduszki z reniferami, tak wiem, wiem.. nawet teraz mi wstyd… 🙂 a poza wszystkim innym poduszek podobno nigdy dość 🙂
…
…
…
Niestety, wiosna mnie trochę wyrolowała. Dałam się zwieść promieniom słońca i porzuciłam moją ciepłą kurtkę i ciepłe buty. Dziś jestem chora, boli mnie gardło i ogólnie czuję się fatalnie…
Nie dajcie się zwieść tej wiośnie! 🙂
Dodaj komentarz