SŁODKO KWAŚNY SMAK MACIERZYŃSTWA
Nie zawsze się z Tobą zgadzałam. Nie zawsze rozumiałam. Buntowałam się i myślałam, że kiedy sama zostanę matką, będę zupełnie inna niż Ty. Aż do chwili kiedy to się faktycznie stało i doznałam objawienia. Olśnienie wprawdzie nie spłynęło na mnie nagle i ciągle jeszcze otwierają się przede mną nowe szufladki, ale jestem już trochę mądrzejsza.
Już wiem, że jeśli ktoś wierzy, że macierzyństwo jest jednym wielkim cudem, pasmem westchnięć z zachwytu i rozbrajających uśmiechów, to odkrywając prawdę srodze się zawiedzie. Macierzyństwo jest zasadniczo do bani. To pasmo jęków, stęków i ryków. Już sam początek, sam cud narodzin, to bardziej teksańska masakra piłą mechaniczną niż nostalgiczny film familijny. Potem trzymając się już tej filmowej nomenklatury zaczyna się cały maraton od akcji, sensacji, grozy, przez dramaty wszelkie, thrillery aż po komedie oczywiście, i to nawet te wyjątkowo dobre.
Wiem też, że jeśli ktoś jest przekonany, że macierzyństwo jest strasznie ciężką harówą, że zamienia kobietę w zmęczoną babę, dzieci są wkurzające, irytujące, a nomalne życie kończy się wraz z pierwszym krzykiem nowowrodka, to też nie ma racji.
Macierzyństwo jest zmienne, wymagające i czesto nieprzewidywalne, ale jest też przygodą życia. W jednej chwili przeczołguje kobietę i wykańcza, w drugiej uskrzydla i daje maksimum satysfakcji. To mieszanina przeróżnych emocji, z którymi czasami ciężko sobie poradzić. Bywa słodkie, bywa kwaśne, bywa łatwe i ekstremalnie trudne zarazem.
Teraz kiedy już taka jestem mądra mogę Ci tylko podziękować za to, że zaciskałaś zęby kiedy trzeba, podawałaś rękę kiedy trzeba, opieprzałaś kiedy trzeba, ostrzegałaś, upominałaś, przypominałaś i wspierałaś, że zawsze przy mnie byłaś i jesteś, że wciąż się o mnie troszczysz i za każdym razem kiedy rozmawiamy pytasz, czy wszystko ok i czy jestem szcześliwa. Jestem Mamo.
Tarta z rabarbarem i truskawkami – idealna na Dzień Matki! Czy jest coś co lepiej oddaje słodko kwaśny smak macierzyństwa?
- 2 1/2 szklanki mąki pszennej
- 5 płaskich łyżek cukru pudru
- 200 gram schłodzonego masła
- 2 żółtka
- szczypta soli
- + żółtko do posmarowania ciasta
- rabarbar (dwie łodygi)
- truskawki (około pół kg)
- łyżka cukru
- pół łyczeczki cynamonu
Ciasto zagnieść, podzielić na dwie części (jedną nieco większą) i włożyć na godzinę do lodówki. W tym czasie rabarbar obrać z włókien i pokroić w plastry. Przełożyć go do rondla i dusić z łyżką cukru, połową łyżeczki cynamonu i odrobiną wody. Truskawki umyć i pokroić na kawałki.
Formę na tartę natłuścić masłem i wyłożyć ciastem. Nakłóć widelcem i podpiec z obciążeniem do lekkiego zrumienienia (ok. 10-15 minut w 180oC). W tym czasie rozwałkować drugą część kruchego ciasta*. Następnie wyjąć formę z piekarnika, wyłożyć na ciasto konfiturę z rabarbaru, na wierzch wyłożyć truskawki i przykryć resztą ciasta. Posmarować rozbełtanym (cóż za apetyczne słowo) żółtkiem.
* Odrysowałam koło o wymiarach mojej formy na tartę, złożyłam i wyciełam jak wycinankę. Ważne, żeby ne były to zbyt skomplikowane i zbyt drobne wzory. Następnie rozwałkowane ciasto ułożyłam na folii spożywczej, przykryłam wycinanką i małym nożykiem wyciełam wzór w cieście. Brzegi tarty posmarowałam białkiem jajka i cąłość przykryłam wycinanką z ciasta. Dzięki folii nie było to trudne.
Dodaj komentarz