POŻEGNALNE CIASTO BEZ PIECZENIA ZA TO Z TRUSKAWKAMI
Łapię się na tym, że coraz częściej szukam pretekstu do wciągnięcia czegoś słodkiego, nawet kiedy obiektywnie rzecz biorąc nie ma ku temu specjalnego okazji. Rozgrzeszam kolejne słodkie eksperymenty tłumacząc, że to przecież weekend bo a nuż ktoś wpadnie, albo, że to właściwie dla dzieci, albo że takie przecież ładne te truskawki, normalnie mówiły do mnie z łubianek. Co tam mówiły, przemawiały! Kusiły i prosiły, weź nas w obroty, a nie będziesz żałować. No i nie żałuję. Faktycznie.
Chociaż smutno trochę, że przecież całkiem niedawno, wynajdował człowiek najbardziej absurdalne powody do świętowania w sposób zgoła inny. Bardziej rozrywkowy powiedzmy sobie szczerze. Ileż to, szczególnie o tej porze roku przeżywało się niepoważnych okazji do imprezowania tłumacząc się prawem młodości? Jeszcze parę lat temu, żeby nie mówić „za młodu” świętował człowiek z byle powodu, a teraz? Teraz taka ze mnie imprezowiczka jak z Trumpa dyplomata. Baluję najczęściej z dzieciakami na domówce, obleczona zwykle w mocno niezobowiązujący outfit. OK, taki etap.
Na osłodę zmajstrowałam ciasto bez pieczenia z truskawkową, delikatną, rozpływającą się w ustach pianką. Obłędne. A skoro każda okazja jest ponoć dobra do świętowania, to ciasto to zrobiłam akurat na pożegnanie. Dziecko nasze bowiem wprawdzie wróciło z jednego obozu, ale od razu (sic!) zdecydowało się jechać na kolejny, zatem jakoś trzeba było sobie osłodzić kolejne dni rozłąki i zgryzot. Poza tym robi się je tak szybko (ciasto, nie dziecko, z tym bywa równie), że możecie je skręcić w przerwie w pakowaniu. Nie wymaga pieczenia, a nawet miksowania w sumie, a przy okazji można sobie zafundować błyskawiczną terapię połączoną z wyrzuceniem z siebie złych i niepotrzebnych do niczego emocji (patrz przepis).
Zatem do brzegu! Jeśli ktoś ci akurat wyjeżdża, albo przyjeżdża, wkurzył cię szef, teściowa, wredna koleżanka w pracy, tudzież sąsiedzi, wzięłaś nie daj Bóg urlop w lipcu znowu licząc na to, że nie będzie padać, albo po prostu nie mogłaś oprzeć się kolejnej łubiance truskawek, które zresztą zaraz się skończą i znikną ze straganów. Spieszę z pomocą.
TRUSKAWKOWE CIASTO BEZ PIECZENIA
- serek homogenizowany waniliowy 800 g
- 400 g zmiksowanych truskawek (albo rozdziabanych widelcem) ok. dwóch niepełnych szklanek
- 1 truskawkowa galaretka
- ciastka typu pieguski 250 g
- 50 g masła
- truskawki do dekoracji
- gorzka czekolada lub jaka tam sobie chcecie
Masło rozpuścić i lekko przestudzić. Ciastka rozkruszyć (można w malakserze, można widelcem w miseczce, dla sfrustrowanych wersja rozładowywania złych emocji: ciasteczka włożyć do woreczka zamknąć szczelnie i myśląc czule o tych, którzy doprowadzają nas do pasji, tłuc czym podpadnie, satysfakcja gwarantowana). Powstałą w ten sposób kruszonkę połączyć z rozpuszczonym masłem. Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia – samo dno, choć można to w sumie pominąć. Rozłożyć na niej ciasteczkowy, wilgotny spód. Robimy to w miarę dokładnie, za pomocą łyżki, tak aby masę rozłożyć równomiernie i nie zostawić dziur. Wkładamy do lodówki i w tym czasie przygotowujemy galaretkę. Rozpuszczamy ją we wrzątku (½ szklanki) i studzimy. Serek homogenizowany łączymy z rozdrobnionymi truskawkami i przestudzoną galaretką. Dokładnie mieszamy i wylewamy całość na ciasteczkowy spód. Wstawiamy do lodówki na kilka godzin (najlepiej na całą noc). Przed podaniem dekorujemy świeżymi truskawkami i polewamy rozpuszczoną w kąpieli wodnej gorzką czekoladą lub inną dowolną.
***
Podoba Ci się tekst, albo zdjęcia, albo jedno i drugie? będzie mi miło jeśli zostawisz pod nim komentarz lub udostępnisz go swoim znajomym, a jeśli chcesz być na bieżąco z tym co tutaj wyczyniam możesz polubić fanpage na Facebooku albo Instagram.
Dodaj komentarz