PRZYSTANEK TORUŃ
Nosi nas. Ciągle gdzieś nas nosi. To coś więcej niż zespół niespokojnych nóg, to chyba raczej jakaś odmiana histerii przed końcem lata. Nie możemy wytrzymać w opatrzonej już scenografii i chociaż ktoś mógłby się oburzyć, że wszak zaliczyliśmy już przecież urlopowy chill, to jakoś nadal nie potrafimy usiedzieć na tyłku. Przy każdej nadarzającej się okazji zmieniamy dekoracje. Jakiś wewnętrzny imperatyw nas wpycha do auta (często zbyt spontanicznie jak na moje standardy) bez uprzedniego przygotowania, bez odpowiedniego ekwipunku, bez szczegółowej wiedzy wreszcie, dokąd właściwie jedziemy. Dziwne to uczucie i obce mi zupełnie. Tak spontanicznie wybrać się na wycieczkę, w trakcie drogi zmienić plany i poddać się sytuacji. Zupełnie nie w moim stylu. Tak bez planu, bez listy, bez ładu i składu też trochę, ale za to też bez spiny, na luzie totalnym.
Tym właśnie sposobem zamiast do Łodzi trafiliśmy do Torunia, po drodze jeszcze spędzając pół dnia wśród dinozaurów i innych paszczurów. Uwierzcie, że pół dnia w dinoparku połączonym z parkiem rozrywki i krainą bajek (!) to nie przelewki. Pospacerujcie sobie niespiesznie wśród tych gigantów i (żeby przed własnymi dziećmi nie wyjść na głupka) pożonglujcie abstrakcyjnymi nazwami od ceratozaurów, celurozaurów, przez brachiozaury, ornitopody po tyranozaury i ceratopsy. Przebrnijcie przez wszystkie znane w naszym kręgu kulturowym bajki, a na koniec przejedźcie się przygrywającą wesoło tęczową kolejką (Ihaaa!), a zapewniam, że kiedy wasze dzieci będą piszczeć z radości, wy będziecie marzyć o natychmiastowej ucieczce. No więc zwialiśmy.
Zamiast wracać do domu ruszyliśmy przed siebie, żeby zapomnieć o paszczurach, zjeść coś lepszego niż oferta dino-baru, a przy okazji wyrwać z tego dnia jeszcze coś dla siebie. Tym sposobem dotarliśmy do pięknego i klimatycznego Torunia. I chociaż zupełnie nieprzygotowani byliśmy do zwiedzania udało nam się zaliczyć kilka obowiązkowych (jak się później okazało) punktów programu każdego szanującego się turysty:
-
Pomnik młodego flisaka
Drugi w kolejności, najbardziej znany toruński pomnik. Nawiązujący w dość dosłowny sposób 🙂 do legendy o młodym flisaku, który ponoć grając na skrzypcach uwolnił Toruń od straszliwej plagi żab. Młodej bardzo podobały się mosiężne żaby otaczające pomnik. Wygłaskała je dokładnie, i bardzo dobrze (!) bo jak się później (przez przypadek oczywiście) dowiedzieliśmy, zgodnie z powtarzanym z pokolenia na pokolenie przesądem, głaskanie tychże płazów gwarantuje głaszczącemu bogactwo i ogólny dobrobyt. Ha! That’s my girl!
-
Dwór Artusa
Tuż obok stoi monumentalny budynek z trzykondygnacyjną, ceglaną fasadą – miejsce gdzie podpisano traktat pokojowy z okrutnymi krzyżakami, kończący wojnę trzynastoletnią – znany jako II pokój toruński. Widzieliśmy, a i owszem.
-
Pomnik Kopernika
Kilka kroków dalej słynny torunianin, odziany w profesorską togę zerka z góry, dzierżąc w dłoni jakieś niepokojąco skomplikowane narzędzie astronomiczne. Łaciński napis na cokole, przedstawiający go jako tego, który wstrzymał Słońce i ruszył Ziemię, daje nam szansę zabłyśnięcia w oczach dzieci i podzielenia się z nimi wiedzą na temat ruchu ciał niebieskich. Bądźcie gotowi na grad pytań 🙂 No ale idziemy dalej.
-
Osioł
Figura sympatycznego osiołka kryje mroczną stronę mieszczańskiej historii Torunia. Ten obecny jest repliką stojącego kiedyś w tym miejscu pręgierza, który zniknął bez wieści jakoś tak pod koniec XVIII w. Oryginalny drewniany osioł z ostrą blachą na grzbiecie służył do zadawania dotkliwej kary delikwentom popełniającym zbrodnie różnego kalibru. Jednocześnie, stojąc w miejscu publicznym, upokarzał ich i pogrążał społecznie. Młoda oczywiście nie omieszkała wleźć na niego, lecz minę ma – delikatnie rzecz ujmując – nietęgą 🙂
-
Smok na Przedzamczu
Wawelski – wiadomo, Bazyliszek w Warszawie – proste, słyszałam nawet o takim, co to pod Staszowem został żywcem zasypany, no i lublańskie smoki przerabialiśmy ostatnio hurtowo, ale smoka w Toruniu zupełnie się nie spodziewałam. Zresztą o mały włos gdzieś by nam umknął, bo wypatrzyłam gada (gada?) zaledwie kontem oka. Podobno widziano go dokładnie 270 lat temu w miejscu, w którym ustawiono ceramiczną rzeźbę. Nawet mają na to jakieś papiery i zeznania naocznych świadków 🙂
-
Ruiny zamku krzyżackiego
Zamek został zniszczony przez toruńskich mieszczan, którzy po ponad 200 latach podlegania Zakonowi Krzyżackiemu stwierdzili, że mają dość i się wzieli zbuntowali. Zaatakowali tę warownię, a te wydarzenia stały się początkiem polsko – krzyżackiej wojny trzynastoletniej.
-
Krzywa wieża
Średniowieczny symbol grzechu, ale i jedna z największych i obowiązkowych atrakcji miasta. Wiąże się z nią pikantna legenda o Krzyżaku, który złamał śluby czystości romansując z piękną córką toruńskiego kupca i w ramach pokuty za odejście od surowej zakonnej reguły musiał wybudować pochyłą wieżę, jako symbol swego grzesznego postępku. Dla chętych w pakiecie obok obejrzenia i obfotografowania nietrzymającej pionu budowli dostępny jest też test niewinności. Ponoć ten kto ma na nieczyste sumienie, nie będzie w stanie utrzymać równowagi stojąc przy krzywym murze wieży. Ta sztuka ma się udać wyłącznie niewinnym i nieskalanym grzechem. Pozwólcie, że nie zdradzę wyników naszego testu 🙂
-
LODY
Oczywiście z moją bandą lodożerców nie dałoby się uniknąć tej atrakcji. Nie wyjechaliby z miasta bez skosztowania tych z najlepszej lodziarni. Nasz typ to Beza-Krówka – pyszne lody rzemieślnicze.
Wróciliśmy do domu zaopatrzeni w obowiązkowe toruńskie pierniki i pomnażające kasę toruńskie żaby, dzięki którym podobno mam być odtąd obrzydliwie bogata. Ja wróciłam z czymś jeszcze. Z poczuciem, że taki spontaniczne wypady, dają obłędne poczucie wolności i radość w czystej postaci. Bo oto okazuje się, że nasze dzieci są już na tyle ogarnięte, że możemy bez jakichś specjalnych przygotowań zabrać je w nieznane. Radość, że nie jesteśmy uwiązani do nikogo i niczego i że, choć niektórym może trudno to sobie wyobrazić, jest nam ze sobą dobrze. Po prostu.
***
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, albo zdjęcia, albo jedno i drugie 🙂 będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz pod nim komentarz lub udostępnisz go swoim znajomym, a jeśli chcesz być na bieżąco z tym co tutaj wyczyniam możesz polubić funpage na Facebooku albo Instagram.
Dodaj komentarz