3 POMYSŁY NA ZABAWKI Z NICZEGO CZYLI ZABAWA W CZASACH KRYZYSU
Trzeci tydzień kwarantanny to już naprawdę nie są przelewki. Dzieciaki odkurzyły już wszystkie zabawki, nawet te najmocniej zapomniane i wciśnięte w najdalszy kąt. W ruch poszła każda gra, każdy resorak, każda kredka. Mam wrażenie, że nawet każdy z miliarda klocków lego. Pojawiły się pierwsze niepokojące symptomy znudzenia. Stało się jasne, że należy bezzwłocznie podjąć kroki zaradcze, a nadzywczajna sytuacja jak wiadomo wymaga nadzwyczajnych rozwiązań.
Domowa izolacja, a zatem fizyczne odcięcie się od świata z dwojgiem dzieci, którym nagle ograniczono przestrzeń życiową, a na dodatek wszystkie zabawki im się już opatrzyły wymusza na nas niestety pewne działania. Właściwie, żeby być bardziej precyzyjnym, wymusza na mnie pewne działania. Bo to ja mam znacznie skromniejsze pokłady cierpliwości niż mój szanowny małżonek i to moje uszy są dziwnie wrażliwsze na wszystkie jęki i stęki znudzonej dziatwy. W skrócie doszłam do ściany i zrozumiałam, że albo obudzę w sobie komandosa, Adama Słodowego albo innego MacGyvera, albo już po mnie.
Dlatego właśnie zrobiłam szybki przegląd tego co mam pod ręką i co w tej nietypowej sytuacji może mi przynajmniej na chwilę uratować życie. Oto efekt wykorzystania tzw. niczego do stworzenia ultra prostych zabawek, które o dziwo zawładnęły wyobrażnią mojego osobistego kilkulatka. Zrobicie je z łatwością, bez konieczności wychodzenia z domu, z materiałów, które bankowo macie pod reką, w warunkach trwającej kwarantanny. Wszystkie sprawdziłam na żywym organiźmie i mogę Wam z czystym sumieniem polecić, nie musicie tego kosultować z lekarzem ani z farmaceutą.
WORECZKI WYPEŁNIONE KASZĄ, RYŻEM, CZY CO TAM MACIE NA CHACIE – KLASYK WSZECHCZASÓW
To jest klasyk nad klasyki. Być może banał totalny, ale serio nie wiem, czemu nie wpadłam na to wcześniej. Znajdziecie je w każdym przedszkolu i nie bez powodu. Są po prostu ge-nia-lne! Dzieciaki świetnie się nimi bawią, wymyślając dla nich coraz to nowe zastosowania. Wystarczy kawałek tkaniny i ryż, kasza, ciecierzyca, groch, czy co tam macie w swojej kwarantannowej spiżarni. Jeśli, w przeciwieństwie do mnie, cierpicie na deficyt tkanin, które można bezkarnie pociąć na kawałki, podpowiadam nieśmiało, że znienawidzony mężowski T-shirt na pewno idealnie sprawdzi się w roli takiego surowca. Gdyby Pan mąż oponował, zawsze można się przecież tłumaczyć siłą wyższą, czy stanem wyjątkowym, pardon stanem epidemii.
MARAKASY
To pomysł na recyklingowe wykorzystanie rolek po folii aluminiowej, lub ręcznikach papierowych, przy użyciu zaledwie odrobiny ryżu, albo kaszy. Jako wypełnienie tej zabawki rekomenduję jednak bardziej ryż, ewntualnie drobną kaszę. Im większy gabaryt wypełnienia tym mniej subtelny dźwięk, a przecież ostatnią rzeczą o jakiej marzymy zamknięci z dziećmi w domu to niepotrzebny hałas, prawda? BTW szanownej pani od muzyki, która zadała naszej córce naukę “Były sobie kurki trzy” na FLECIE (!?) osobiście podziękuję, kiedy to wszystko się szczęścliwie skończy…. wracając do naszych homemade marakasów. Zaklejamy dokładnie rolkę z jednej strony, wsypujemy suchą kaszę lub ryż i zaklejamy drugą stronę rolki. Ot cała robota. Na koniec dowolnie ozdabiamy nasze instrumenty. My wybraliśmy do dekoracji klorowe taśmy, ale jeśli takich nie macie na stanie możecie użyć zywkłych farb, flamastrów czy kredek, wykorzystajcie po prostu to co macie pod ręką.
CHUSTECZKOWY POTWÓR
Takiego sympatycznego i zupełnie niegroźnego potwora zrobicie z pudełka po chusteczkach. Pudełko możecie okleić kolorwym papierem, albo pomalować. Następnie dokleić papierowe zęby i oczy i przygotować mu coś do jedzenia. Nasz pudełkowy potwór ma wprawdzie wielkie zębiska, ale jest kulinarnie niezwykle wybredny. Zupełnie niemięsożerny. Zjada tylko i wyłącznie sylaby i to tylko te prawidłowo odczytane.
Jeśli Ci się podoba – udostępnij!
Dodaj komentarz