sick but not sad
……
…
Chore dziecko w domu, to zawsze podniesiona poprzeczka dla opiekuna. Staramy się zrobić wszystko, żeby czas choroby uczynić choć trochę znośniejszym dla naszych maluchów. Nie zawsze to łatwa sprawa, prawda?
Kiedy moja córa jest chora zawsze, niezmiennie! mam kłopot z utrzymaniem jej w łóżku, pod kołdrą. Ma tylko trzy lata i po prostu nie rozumie co dla niej najlepsze. Tej wiosny walczymy wciąż i na zmianę z katarem, kaszlem, gorączką, albo wszystkim na raz więc miałam mnóstwo okazji, żeby wymyślić i przetestować atrakcje dla mojego chorowitka.
Aby zatrzymać ją w łóżku zamieniłam je w statek piracki. Młoda została kapitanem statku. Wspólnie narysowałyśmy mapę skarbów. Żeglowałyśmy po błękitnych oceanach, wymyślałyśmy pirackie historie bez wychodzenia spod kołdry.
,,,
A kiedy i to zawiodło, znalazłam w mojej biblioteczce starą książkę dla dzieci. Jestem pewna, że znacie Plastusiowy pamiętnik. Wiem, że to książka dla nieco starszych dzieci, ale wierzcie mi lub nie moja Julka słucha o przygodach małego ludzika z otwartą z zachwytu buzią. Choć trzeba się uzbroić w cierpliwość bo co chwila padają pytania w stylu co to jest stalówka? co to jest kałamarz? dlaczego ołówek ostrzy się scyzorykiem, a nie zwyczajnie temperówką? 🙂 Aby przymusowy pobyt w domu uczynić jej nieco przyjemniejszym z kawałka modeliny ulepiłam małego Plastusia. Plastuś dostał ode mnie też maleńkie łóżeczko i maleńką kołderkę. Mam nadzieję, że w takim towarzystwie moja córcia wyzdrowieje szybko.
…
…
…
…
Dodaj komentarz