DZIEŃ DZIECKA
Jestem w tej kwestii niepoprawna zupełnie. Co roku obiecuję sobie, że tym razem nie dam się zwariować i podejdę do tematu racjonalnie, jak przystało na względnie stabilną psychicznie dorosłą jednostkę. Powtarzam sobie jak mantrę, że nie ma co jakoś szczególnie szaleć w Dzień Dziecka, bo przecież współczesne małolaty mają za dobrze, za dużo, za słodko w każdy inny zwyczajny dzień i co roku ponoszę sromotną klęskę w tym temacie. Ja po prostu wśród błyszczących naklejek, słodziuchnych lal, robotów i czaderskich fur tracę resztki rozumu. Poza tym mam jeszcze taką wadę, że zapamiętuję każdy zachwyt i każde westchnienie moich dzieci wydane na widok tych wszystkich średnio użytecznych przedmiotów pożądania. Zapisuję je gdzieś w pamięci podręcznej i potem mnie one tak jakoś dziwnie dręczą, drapią i uwierają nieznośnie. Ta straszna świadomość, że przecież „wszystkie dziewczyny już to mają i to jest mega” jest jak rysa na wizerunku najfajniejszej na świecie super mamy, a wiedza, o tym że „Gześ i syskie chopaki majom jus takie” kładzie się potężnym cieniem na moje samopoczucie.
Dlatego właśnie po pierwsze dlatego, że to lubię, a po drugie, żeby rozłożyć wydatki w czasie, już gdzieś od marca (ku przerażeniu mego ślubnego) znoszę do domu i upycham po kątach różniaste duperele, które potem rozdzielam sprawiedliwie – jak sądzę – pomiędzy moich prywatnych małolatów.
I chociaż nie kupuję im znowu Bóg wie czego i Bóg wie za ile, a raczej drobiazgi i jakieś pierdoły zupełne, i chociaż ta super matka we mnie może odetchnąć z ulgą, że jednak znowu dała radę, znowu wyłapała i zapamiętała te zachwyty i westchnienia i znowu jest super, to mimo wszystko pojawia się ten cholerny niesmak. Taki żal chyba nawet, że oto moim dzieciom potrzebne są te wszystkie gadżety do szczęścia, że nie wystarczy im już wyjście ze starymi za rękę do lodziarni, albo do kina, że chcą mieć, pragną mieć, muszą posiadać i że niestety ja ich w dużej mierze tego nauczyłam.
A przecież taka niby jestem rozgarnięta, przecież widzę, że te kolejne zabawki, te gadżety to żadne tam pierwsze potrzeby, ani nawet wielkie marzenia, tylko chwilowe ciągoty, materializm pełną gębą, czysty konsumpcjonizm. I co? I emocje jednak jak zwykle biorą górę. Okazuje się, że za słaba jestem na matkę twardzielkę, co to z okazji Dnia Dziecka pozwoli co najwyżej na dodatkowa gałkę lodów. U mnie musi być z przytupem. Jak co roku. Za miękkie mam serce, czego najlepszym dowodem jest to, że przez ostatni tydzień oblazłam wszystkie okoliczne sklepy zabawkowe i papiernicze w poszukiwaniu spinnera, czymkolwiek by nie był, no bo przecież „już wszyscy mają i jest mega”.
Dzień Dziecka – inspiracje
Istnieje jednak dość prosty sposób wspomagający zagłuszanie wyrzutów sumienia, które Dzień Dziecka potrafi wywołać w rodzicu. Otóż wystarczy postarać się trochę i tak wykalkulować, żeby przynajmniej część tych pierdół, którymi obsypujemy dzieciaki miała walor edukacyjny, albo zręcznościowy, albo rozwijała je manualnie, albo ruchowo. Ja na przykład tak sprytnie kombinuję, żeby prezenty na Dzień Dziecka, przynajmniej niektóre, przydały się potem podczas wakacyjnych wojaży. Normalnie nie posądzałabym się nawet o taką przebiegłość, ale okazuje się, że doświadczenie faktycznie czyni mistrza. Takie dajmy na to mini gry zręcznościowe, gry logiczne, albo karty sprawdzające wiedzę potrafią niejednokrotnie uratować człowiekowi życie, a przede wszystkim zdrowie psychiczne podczas długich podróży z dziećmi. Przetestowaliśmy to nie raz. Dla wszystkich spóźnialskich i tych, którzy kupują prezenty na Dzień Dziecka na tzw. ostatni moment mam tu garść inspiracji, z których ja w części skorzystałam.
- Gra Memory – TIGER
- Uważność i spokój żabki. Snel Eline – Empik
- Zabawka edukacyjna – Empik
- Zabawka kreatywna – Smyk
- Gra Story Cubes – Empik
- Dywanik – mata – tor samochodowy – H&M
1. Gra zręcznościowa JENGA – SMYK
2. Wierszyki ćwiczące języki – EMPIK
3. Gra Balance – TIGER
5. zabawka HEXBUG – insekt robot – EMPIK
1. Absolutnie fantastyczne labirynty – EMPIK
2. Spinner – osiedlowy papiernik
3. Gra Memory – Państwa – Miasta – SMYK
4. Nela i Skarby Piratów – EMPIK
***
Podoba Ci się tekst, albo zdjęcia, albo jedno i drugie? 🙂 będzie mi miło jeśli zostawisz pod nim komentarz lub udostępnisz go swoim znajomym, a jeśli chcesz być na bieżąco z tym co tutaj wyczyniam możesz polubić fanpage na Facebooku albo Instagram.
Dodaj komentarz